Wieczór – początek nocy – Nocy Teatrów. Ta noc jednak nie zasypia, lecz nasłuchuje. W sobotę 14 czerwca 2025 roku przedstawienie „Jeszcze jest dziś” powróciło na scenę Cricoteki dwa miesiące po premierze, która odbyła się w przeddzień 110. urodzin Tadeusza Kantora. Nie było to „wznowienie” czegoś, co już minęło, lecz kontynuacja dialogu.

„Jeszcze jest dziś” to dzieło, które wyrosło na podstawie spektaklu Kantora „Dziś są moje urodziny”. Nie mamy tu do czynienia z rekonstrukcją, ale z ponownym rozczytaniem idei, która stała za pierwowzorem. Spektakl Kantora – niedokończony z powodu jego śmierci – stał się punktem wyjścia do stworzenia czegoś nowego. Co ciekawe, już sam sposób pracy nad tym widowiskiem był rodzajem eksperymentu. Aktorzy i aktorki przez wiele miesięcy pracowali pod kierunkiem Bogdana Renczyńskiego, uczestnicząc w cyklu seminariów poświęconych pamięci, postpamięci i „dramaturgii resztek”.
Wieczorem 14 czerwca znów otworzyła się scena. Ciemność sali, gesty, słowa zawieszone w przestrzeni – wszystko to układało się w pytania: Czy wszystko zostanie na zawsze, tylko my znikniemy? Czy miłość jest odpowiedzią?
Sceniczna przestrzeń nie ilustruje, lecz przywołuje. Ciała aktorów poruszają się w ciszy, powtarzając gesty, które urywają się i wracają, jak echo pamięci. Publiczność – zanurzona w półmroku – nie otrzymuje gotowego przesłania. Musi sama nasłuchiwać, dopowiadać sensy. To przestrzeń współodczuwania, a nie jednoznacznych interpretacji.

To spektakl, który nie stawia kropki, lecz przecinek. Zamiast zamykać dziedzictwo Kantora w muzealnej ramie, otwiera je na kolejne interpretacje. Pokazuje, że teatr wciąż może zadawać pytania, zamiast udzielać gotowych odpowiedzi. I może właśnie dlatego „Jeszcze jest dziś” nie jest tylko tytułem. To przypomnienie, że teatr trwa tak długo, jak długo trwa chwila spotkania. A póki trwa – wszystko jeszcze może się wydarzyć.
Ania (Redakcja mozaika.art)