Sztuka drogi – na drodze różnorodności czy jedności?
Tekst inspirowany pielgrzymowaniem Drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela – Camino de Santiago
Bądź szeptem, bądź wezwaniem
do podjęcia drogi
i nieoglądania się na nic.
Do zostawienia wszystkiego tak jak jest,
ruszenia naprzód,
niezerkania wstecz.
By odtąd droga stała się wszystkim co masz,
a twoim towarzyszem
ślady stóp, cień i wiatr.
Z daleka widzę inną niż moja karnację, bardziej zamaszysty chód i barwniejszy strój.
Z bliska dostrzegam nieco więcej, jakby ten sam uśmiech co u mnie, podobną iskrę w oczach i tę pasję, której nie da się pomylić z niczym innym – pasję do drogi, wolności, poszukiwań i życia.
Sto, dwieście a może pięćset i więcej kilometrów przed nami.
Czy podzielą nas różnice czy spotkamy się ponad nimi?
Droga jest prosta lub kręta, prowadzi trasami położonymi nad oceanem lub górskim szlakiem, między miastami, polami –dzika i nieprzewidywalna – co nas czeka za zakrętem? Ta sama droga przyciąga swoją prostotą i pewną powtarzalnością krajobrazów czy podobnych do siebie ścieżek. Camino jest opowieścią spotkań osób zmierzających w jednym kierunku i odkrywających na nowo albo po raz pierwszy swoją niepowtarzalną drogę. Droga św. Jakuba, której historia sięga średniowiecza, przyciąga rocznie tysiące osób na swoje europejskie szlaki. Co skłania do opuszczenia na jakiś czas znanego miejsca, rutyny, rodzinnego domu i wyjścia w wielokilometrową trasę do Santiago de Compostela, katedry i miejsca grobu św. Jakuba w Hiszpanii?
Czy ta duchowa i uniwersalna droga może mieć dla każdego z nas swoje indywidualne znaczenie?
Pochodzimy z różnych środowisk, żyjemy w różnych miejscach, nieraz różniąc się między sobą wiekiem, statusem majątkowym, poglądami czy wyznawaną religią. Różne życiowe wybory i motywy doprowadziły nas do tego miejsca – do tej samej drogi, gdzie się spotykamy. Być może wyruszyliśmy z pobudek religijnych czy duchowych, może z turystyczno-krajoznawczych bądź po prostu dla doświadczenia wędrówki. Możemy szukać odpowiedzi na podobne pytania, które zasłania przed nami pełna przyzwyczajeń codzienność. Poszukujemy tego co nas ożywia i sprawia, że doświadczamy życia w pełnej palecie barw jakie nam ono niesie. W zwyczajnej wędrówce, gdzie czas płynie inaczej, odmierzany odgłosem kroków i biciem serca, mamy nadzieję na spotkanie się ze sobą, z innymi, z Bogiem. Na odnalezienie sensu.
Czy odważymy się na to spotkanie i podróż w głąb siebie?
Pod tym samym niebem w słońcu i w deszczu, krok za krokiem, dzielimy wysiłek i miejsca spotkań – w drodze, na noclegu, podczas posiłków. Wspólnie wypatrujemy celu. Mijając się na trasie wymieniamy spojrzenia i uśmiechy, życzymy sobie buen camino – dobrej drogi, nie potrzebując do tego mówić na co dzień w tym samym języku. Pokonujemy kilometry a wraz z nimi przekraczamy siebie a co ciekawsze nawet swoje uprzedzenia. Czy po godzinach dziennej wędrówki i wspólnie dzielonych przestrzeniach mamy jeszcze przestrzeń, żeby patrzeć na siebie z góry? Dzieli nas wszystko z pozoru lub z przyjętych zasad istotne a łączy nas wszystko co realnie i w głębi serca ma dla nas sens i znaczenie – w naszym tu i teraz.
Dokąd zmierzamy, gdy zmienia się nasza perspektywa patrzenia na naszą inność a pojawia się jedność?
W niecodziennych okolicznościach i warunkach mamy szansę poznać siebie samych i towarzyszy drogi lepiej – nie w idealnie wykreowanym wizerunku, nie w biurze, nie w korku w drodze do pracy, nie przygotowani co powiedzieć i jak zareagować – tutaj wszystko dzieje się na żywo, na bieżąco i w bardziej naturalnych warunkach.
Zatem… poznajemy się ze sobą: o wschodzie słońca przygotowując się do wyjścia na szlak, przy aromatycznej kawie na postoju, przy wędrowaniu, przy opatrywaniu bolesnych stóp i ciągłym ruszaniu dalej mimo trudności.
A wieczorem przy odpoczynku po całym dniu, ucztowaniu czy oglądaniu gwieździstego nieba kończymy dzień spełnieni
i z nadzieją, w oczekiwaniu co jutro przyniesie nam droga.
Jak się czujemy poznając siebie i innych od… ludzkiej strony?
Ta sama potrzeba wody i jedzenia, bliskości i kontaktu, pomocnej dłoni i współtowarzyszenia, bycia usłyszanym i przyjętym.
Po przełamaniu pierwszych lodów obecność między nami jest już bardziej oczywista i wyrazista.
Już nie boję się do Ciebie podejść i spytać jak się czujesz. Ty nie odwracasz wzroku, gdy mnie spotykasz, tylko z pewnością i empatią patrzysz mi prosto w oczy i jesteśmy o b e c n i.
Z większą łatwością z pozornie zwyczajnej pogawędki przechodzimy do rozmów o życiu, sensie, o tym co ważne a nawet najważniejsze – mniej lub bardziej intencjonalnie wchodzimy w głębię.
Czy pozwolimy sobie na rodzącą się w nas i między nami bliskość i akceptację?
Sztuka jak zawsze przychodzi z pomocą – jesteśmy za nią wdzięczni. Może nawet nieraz nas wyręcza, gdy między nami skrywa się nieśmiałość, nie wiemy co powiedzieć lub słowa nie oddają tego ile coś dla nas znaczy – nie oddają tej intensywności i pełni, które wyrażanie sztuka ma dobrze opanowane. Pozwala nam zatrzymać się, doświadczyć głębi i zachwycić się.
Na drodze do celu prowadzą nas żółte strzałki i znaki muszli św. Jakuba, które umieszczone w lasach, nad oceanem, w miastach, na polnych drogach, ogrodzeniach domostw są czystą sztuką w naturze. Piękne graffiti, fragment wiersza lokalnego autora, kawałek wpisu na ścianie, którego treść jest bardziej uniwersalna niż kiedykolwiek – to wszystko możemy znaleźć na camino.
Jeden cel, jedna droga, jedna sztuka, jedno życie. Wielość zachwytów nad jednym dziełem, jednym widokiem, jednym pięknem. Połączeni w mozaice spotkań tylko tak możemy stawać się i być dla siebie i innych pięknem w jedności, i w różnorodności.
Czy możemy i chcemy przenieść tę sztukę drogi na sztukę życia?
Autor:
Karolina Pieróg